
Alina Perth-Grabowska
(ur. 12 kwietnia 1935 r. w Łodzi,
zm. 22 czerwca 2006 r. w Monachium)
dziennikarka i publicystka Rozgłośni Polskiej RWE,
założycielka i Sekretarz Wykonawczy Stowarzyszenia Pracowników Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa w Warszawie (w latach 1995-2006).
Studiowała polonistykę na Uniwersytecie Łódzkim w Łodzi. Następnie była dziennikarką łódzkiego „Głosu Robotniczego”. Była także współzałożycielką satyrycznego teatru „Pstrąg” i kierownikiem literackim Teatru Ziemi Łódzkiej. Po wyjeździe na emigrację, nim osiadła w Monachium, pracowała w tel-avivskiej polskojęzycznej gazecie „Nowiny i Kurier”. W Niemczech wieloletnia dziennikarka Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa, była autorką komentarzy i analiz politycznych, niezwykle popularną dziennikarką i spikerką programu „Fakty-Wydarzenia-Opinie”. Jej charakterystyczny głos, którym komentowała wydarzenia w PRL, rozpoznawali wszyscy słuchacze. Jej pasję, zaangażowanie i dociekliwość wysoko cenił Jan Nowak-Jeziorański, za którego kadencji jako dyrektora Rozgłośni Polskiej RWE rozpoczęła radiową działalność.
Po 1989 r. przez wiele lat popularyzowała nagrania i historię Rozgłośni Polskiej oraz Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Po zakończeniu działalności Rozgłośni Polskiej RWE (1994 r.) była w latach 1994-2006 Sekretarzem Wykonawczym Stowarzyszenia Pracowników Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa.

© Fot. Archiwum Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół Rozgłośni Polskiej RWE Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego
Prowadziła też w Polskim Radiu audycje pt.: „Z archiwum Radia Wolna Europa” oraz relacje ze spotkań i debat, organizowanych w warszawskim „Klubie RWE” (istniejącym do 2019 r.), który w 2009 r. został nazwany jej imieniem. Związana z Stiftung zur Förderung der Deutsch-Polnischen Verständigung e.V. (z siedzibą w Monachium i Warszawie).

© Fot. Mariusz Kubik / mariuszkubik.fr
W 1995 r. odznaczona Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, a w 2006 r. – Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. W 2005 r. w imieniu pracowników Rozgłośni Polskiej RWE odebrała Medal 80-lecia Polskiego Radia. Była autorką cyklicznych felietonów w „Dzienniku Polskim”.

pt. „Polska w komentarzach”, zawierający teksty z lat 1975-1999
(Polska Fundacja Kulturalna, Londyn 1999, ISBN 0-85065-264-2)
© Fot. Archiwum Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół Rozgłośni Polskiej RWE Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego
Autorka książki pt.: Polska w komentarzach (t. I-II; Polska Fundacja Kulturalna, Londyn 1999, ISBN 0-85065-264-2) oraz opracowań: PRL atakuje Radio „Wolna Europa”. Teksty, rysunki i karykatury z prasy, radia, telewizji i wydawnictw książkowych (Towarzystwo Przyjaciół Ossolineum 2002, ISBN 83-7095-055-8) i Wspomnienia pracowników Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa (Oficyna Wydawnicza „Rytm” 2002, ISBN 83-88794-64-7)
Była żoną dziennikarza RWE Leszka Pertha. Pochowana na Starym Cmentarzu w Łodzi przy ul. Ogrodowej, w grobie rodzinnym.
MARIUSZ KUBIK
* * *
Ostatnie pożegnanie Aliny Grabowskiej
Warszawa – Łódź, 20. 07. 2006 r.
Na cmentarzu w Łodzi spoczęła urna z prochami Aliny Perth-Grabowskiej. Dziennikarka Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa i Polskiego Radia zmarła 22 czerwca 2006 r. w Monachium. Wcześniej w Warszawie odbyła się msza pogrzebowa w Bazylice Świętego Krzyża. Leszkowi Perthowi – mężowi Zmarłej, towarzyszyło grono przyjaciół, m.in. Zofia i Władysław Bartoszewscy, Stefan Bratkowski, Jacek Fedorowicz, Tadeusz Fredro-Boniecki, Jacek Taylor, Waldemar Kuczyński, Stanisław Elsner-Załuski, Bogdan Żurek. Przybyli też: Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, Wicemarszałek Sejmu Bronisław Komorowski i doradca prezydenta Jan Olszewski.

© Fot. Archiwum Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół Rozgłośni Polskiej RWE
Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego
Mszy w Bazylice świętego Krzyża w Warszawie przewodniczył arcybiskup Józef Życiński, który podkreślił w homilii, że Alinę Grabowską żegnamy – jak to określił – jako przedstawicielkę pokolenia niezłomnych, które w mrokach nocy uczyło nas tęsknoty za brzaskiem wolności. Należała do tych proroków nadziei, których Bóg posyła nam, nawet jeśli ich przesłanie bywa zagłuszane przez codzienną nijakość – mówił arcybiskup, przywołując również słowa Jana Pawła II wypowiedziane do pracowników Radia Wolna Europa: „Nie wiem, jak dalibyśmy sobie radę bez was”.
Metropolita przypomniał także o długiej i bolesnej emigracji Aliny Perth-Grabowskiej. Podkreślił, że między innymi dzięki jej pracy w posłudze radiowej prawdy zbudowano Europę wolnych obywateli, za którą dziś dziękujemy Bogu. Arcybiskup Życiński podkreślił również, że dziennikarz w swojej pracy, prawdy nie może zastępować ani ideologią, ani półinteligenckim banałem. Żegnając tych, którzy byli świadkami prawdy, trzeba podkreślić: od dziennikarza nie oczekujemy by pisał żywoty świętych. Wymagamy jednak, by umiał zachować powagę w obliczu śmierci i pogrzebu – mówił metropolita.

© Fot. Archiwum Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół Rozgłośni Polskiej RWE
Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego
Hierarcha przypomniał, że pół roku temu żegnaliśmy księdza Jana Twardowskiego. Poetę, który w jednym ze swoich wierszy przynaglał: „spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą…”. Odchodzą rzeczywiście bardzo szybko – mówił metropolita przypominając zmarłych: Jana Pawła II, księdza Józefa Tischnera, Brata Rogera z Taize i szefa Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Jana Nowaka Jeziorańskiego. „Dołącza do nich pani Alina” – mówił arcybiskup dodając, że śmierć nie jest kresem ludzkiego istnienia.
Jak podkreślił prezes Polskiego Radia Krzysztof Czabański, Alina Perth-Grabowska swoją postawą i pracą pokazała, że w pracy dziennikarza nie ma nic ważniejszego od prawdy. Przez ponad 20 lat odkłamywała na falach Radia Wolna Europa informacje PRL-owskich mediów. Do stojącego na najwyższym poziomie warsztatu dziennikarskiego można, na przykład zaliczyć jej relacje z procesu morderców księdza Jerzego Popiełuszki.
Profesor Władysław Bartoszewski podkreślił, że Alina Perth – Grabowska zapisała sobie trwałą kartę w historii polskiego dziennikarstwa i polskiego życia społecznego.
Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz wspominał, że był wiernym słuchaczem Aliny Perth-Grabowskiej w Radiu Wolna Europa. Podobnie Jacek Fedorowicz, jak miliony Polaków, każdego wieczoru wyczekiwał jej komentarza w „Faktach, Wydarzeniach, Opiniach”.
Bogdan Żurek, który przez ponad 20 lat współpracował z Aliną Perth – Grabowską w Radiu Wolna Europa, wspomina, że była to osoba o nieprzeciętnej energii: człowiek-instytucja. Obok pracy w RWE działała w organizacjach polonijnych. Po powrocie do Polski prowadziła w Warszawie Klub RWE, jednocześnie kierowała Stowarzyszeniem Pracowników Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa.

© Fot. Archiwum Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa
Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego
W polskim radiu prowadziła audycje „Z archiwum radia Wolna Europa” i relacje ze spotkań i debat, organizowanych w „Klubie Pracowników RWE”.
W ubiegłym roku dziennikarka – w imieniu pracowników Rozgłośni Polskiej RWE – odebrała medal 80-lecia Polskiego Radia.
Alina Perth-Grabowska została odznaczona Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski przez prezydenta Lecha Wałęsę, zaś postanowieniem prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, w uznaniu wybitnych zasług dla kształtowania świadomości społecznej, za działalność na rzecz wolnych mediów i osiągnięcia w pracy dziennikarskiej, nadano jej pośmiertnie Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski.
* * *
Alinka
„Rzeczpospolita” (Warszawa)
22. 07. 2006 r.
Nie pisuję tu wspomnień pośmiertnych – tylu moich przyjaciół odeszło, że trzeba by drugiego felietonu prawie co tydzień; kwestia wieku, choć najmłodszymi są dziś akurat ci po osiemdziesiątce… Alina jednak nawet po śmierci przemawia pouczającą aktualnością – co się tu okaże.
Dla przyjaciół była to zawsze Alinka, sama energia i optymizm, postać, rzekłbym, uosabiająca pokolenie, które zwykło się nazywać pokoleniem polskiego Października (z odruchową wiarą: „skoro się raz udało…”). Poznałem Ją przed 46 laty – dwudziestoparoletnia dziewczyna, dziennikarka działu kultury w jednej z łódzkich gazet, była za młoda na rolę wyroczni w sprawach teatru, ale jej poczucie smaku się liczyło – mimo redakcji, bo Alinka przepadała za typowo „październikowym”, studenckim teatrem Pstrąg.

© Fot. Archiwum Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego
Wyjechała z kraju w 1968, podczas rozpętanej na radzieckie zamówienie nagonki antysemickiej, kiedy wiele moich koleżanek i kolegów po fachu dowiedziało się naraz, że „nie są Polakami” (pozostali za granicą Polakami wierniejszymi Polsce niż emigranci nieobciążeni „niesłusznym pochodzeniem”, jak to się wówczas ironicznie określało). Trafiła do Wolnej Europy, za czasów Nowaka-Jeziorańskiego. Tam dopiero rozkwitła talentem, cóż to był za dziennikarski temperament! Świeżo opuściła kraj, więc Jej komentarze trafiały w punkt, ale, co najważniejsze, mówiła świetnym radiowym głosem. Rychło została – na całe lata – jedną z gwiazd Sekcji Polskiej Radia Wolna Europa. Jej głos przebijał się wśród szumu zagłuszarek, aż do momentu, kiedy wreszcie z końcem wojny polsko-jaruzelskiej, po Okrągłym Stole 1989 r. można było już bez przeszkód dzwonić do Polski i nie zagłuszano Wolnej Europy. Jej wtedy rozmowy z krajem były szczególnie pasjonujące: w chwilach gorących przemian dobrze było wiedzieć, co myślą poniewierane dziś autorytety intelektualne i społeczne.
Kiedy Radio Wolna Europa zakończyło działalność, byli z Leszkiem Perthem, Jej mężem, na tyle urządzeni w Monachium po 20 latach, że mogli tam osiąść na stałe. Wrócili jednak do kraju, pobudowali się na skraju Warszawy i w tym domu, dziele góralskich cieśli, bywało wielu znakomitych ludzi. Ale, rzecz najistotniejsza, Alina zabrała się natychmiast do działania, założyła Klub Byłych Pracowników i Współpracowników Wolnej Europy; Cafe Radio na Nowogrodzkiej szybko stało się instytucją, swoistym inteligenckim klubem dyskusyjnym, w którym rozmawiało się o wszystkim, co się w kraju dzieje. I to w czasie, gdy wiele innych środowisk zamarło. Dyskusje i znaczące spotkania ze znaczącymi ludźmi prowadziła Alina, nadawała ton klubowi; mówiła: „przede wszystkim trzeba rozmawiać, tak się przecież wszystko zawsze zaczynało”. Obyśmy nie zapominali o tym.
Osobowość… Z natury pogodna, uśmiech miała dla siebie i wszystkich (no, prawie wszystkich) na co dzień. I cudownie się śmiała; napisałem w „Kronice”, że nieraz telefonowałem do Niej, mówiąc: „Alinko, dzwonię bez interesu, tylko po trochę twojego śmiechu, jeśli to możliwe”. Na co, rzecz jasna, reagowała śmiechem. Nie jakimś gromkim, homeryckim, ani żadnym kpiącym, złośliwym chichotem, ot, po prostu – pełnym wesołości, swobodnym, a niezwykle dźwięcznym śmiechem rozbawionej, młodej dziewczyny.
Nikt nie wiedział, poza najbliższymi przyjaciółmi, że ostatnimi laty przechodziła regularne dializy; nie dawała tego po sobie poznać. Pewnego razu zemdlała na zapleczu klubu; po ocuceniu podniosła się jak gdyby nigdy nic i z tym samym uśmiechem ruszyła prowadzić kolejne spotkanie. Kończyła teraz lat 71, wyglądała na pięćdziesiąt – młoda i pełna życia, młoda nawet w sposobie poruszania się.
Leszek Perth, mąż, miał Jej oddać do przeszczepu własną nerkę – dzięki jedynej chyba na tysiące przypadków zgodności także biologicznej między mężem i żoną; i on także jest dla mnie bohaterem tego wspomnienia. Do transplantacji już nie doszło, tę niezmożoną Alinę zmiotła niszczącą siłą inna jeszcze choroba… Tak straciliśmy Alinę Grabowską-Perth, jedną z najpiękniejszych postaci dziennikarstwa polskiego.
Jej prochy znajdą się w grobie rodzinnym Grabowskich w Łodzi. Zostanie z nami Jej uśmiechnięte – „tyleśmy idiotyzmów przetrwali…”
STEFAN BRATKOWSKI
* * *
Alina
Kiedy prawie ćwierć wieku temu przekraczałem progi Radia Wolna Europa w Monachium jeden z oprowadzających mnie po rozgłośni redaktorów, gdy weszliśmy do kantyny, kierując wzrok na stojący w rogu okrągły stół, powiedział:
– Tam nie siadaj, tam urzędują wrogowie pana dyrektora!
Spojrzałem i zamarłem. Same „asy”: Tadeusz Nowakowski, Włodzimierz Odojewski, Józio Ptaczek, Jacek Kaczmarski i ONA – pierwsza dama politycznego komentarza, flagowy okręt zespołu redakcyjnego polskiej rozgłośni – Alina Grabowska!
Uwielbiana przez miliony Polaków wyczekujących każdego wieczoru Jej komentarza w „Faktach, Wydarzeniach, Opiniach”. Znienawidzona przez komunistycznych dygnitarzy, z drżeniem rąk wyszukujących Jej tekstów w tajnych biuletynach z nasłuchu RWE.
Ileż to razy słyszałem, przebijający się przez jazgot zagłuszarek Jej aksamitny, spokojny głos, dla jednych głos prawdy i wolności, dla innych zwiastun klęski i potępienia.
Oczywiście do radiowego „okrągłego stołu” przysiadłem się – płacąc po jakimś czasie za to głową – ale ta „odwaga” opłaciła się. Poznałem Osobę nieprzeciętną, Człowieka instytucję – Alinę Grabowską, z którą wspólna praca i działalność połączyły mnie na ponad dwadzieścia lat.

© Fot. Archiwum Bogdana Żurka
Urodziła się w Łodzi w 1935 roku. Na tamtejszym uniwersytecie ukończyła polonistykę. Pracowała jako kierownik literacki Teatru Ziemi Łódzkiej oraz – jako bezpartyjny dziennikarz, co już było ewenementem – w dziale kulturalnym „Głosu Robotniczego”.
Zawsze z rozrzewnieniem i nostalgią wspominała czasy swojej młodości spędzone wśród studiujących tam artystów i aktorów oraz przyjaźnie, które przetrwały wszystkie zawieruchy. A było ich w życiu Aliny wcale niemało.
Nigdy kraju nie chciała opuszczać, a musiała, udając się po antysemickiej nagonce w 1968 roku wraz z mężem Leszkiem na emigrację.
Dwa lata później Jan Nowak-Jeziorański zaproponował Jej pracę w Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa w Monachium. Jak się okazało, była to jedna z najbardziej trafnych decyzji personalnych byłego „kuriera z Warszawy”. W krótkim bowiem czasie dziennikarski talent, wyczucie oraz umiejętność analizowania i oceny wartości napływających zza „żelaznej kurtyny” informacji, wywindowały Alinę na „gwiazdę” zespołu redakcyjnego. Alina stała się główną, rozpoznawalną „po głosie” przez rzesze słuchaczy, komentatorką polityczną rozgłośni.
Do stojącego na najwyższym poziomie warsztatu dziennikarskiego można np. zaliczyć Jej relacje (pisane przecież „z oddali”) z procesu morderców ks. Jerzego Popiełuszki, kiedy to dzień po dniu odkłamywała na falach eteru farsę odgrywającą się przed toruńskim sądem.
Otrzymywała setki listów, które – przemycane z kraju, lub wysyłane na zastępcze adresy – sprawiały Jej ogromną radość, utwierdzając zarazem w przekonaniu, że wybrana przez Nią droga walki z komunistycznym reżymem prowadzi do upragnionego celu, do niepodległej Polski.
O skali popularności i trafności Jej komentarzy świadczyła też wymierzona w Nią, zaciekła nagonka PRL-owskich mediów. Nie było tygodnia, by nie zaatakowano w nich, często w brutalny i perfidny sposób, tej czołowej komentatorki rozgłośni. Nic więc dziwnego, że w radiowym archiwum, w segregatorach pt. „Ataki na RWE”, najwięcej zebranych w nich paszkwili dotyczyło właśnie Aliny.
Przeciwników miała Alina niestety nie tylko w kraju. Jej niezależność, własne zdanie, odwaga w ocenie ludzi, a także popularność, budziły u niektórych członków monachijskiego zespołu demony zazdrości w połączeniu ze szczególnie pojętą obawą o swoją pozycję. Próbowano Jej szkodzić, rozpowszechniano na Jej temat plotki podsycane – jak dziś wiemy – przez komunistyczną agenturę.
W odtajnionych ostatnio materiałach IPN znalazły się raporty – podającego się za wysłannika podziemnej „Solidarności” – agenta o pseudonimie „Bogumił”, penetrującego w drugiej połowie lat osiemdziesiątych środowisko radiowców w Monachium. Wynika z nich, że przeciwnicy Aliny zlecili mu (pewnie nieświadomi z kim mają do czynienia) zebranie w kraju kompromitujących Ją materiałów. „Bogumił” otrzymał też środki na wydawanie, pod płaszczykiem podziemia, pisma-fałszywki pt. „Przeciek”, w którym miały się ukazywać, pisane – o zgrozo ! – w Monachium, teksty krytykujące komentarze Aliny, z jednej strony i hołubiące „dzieła” Jej przeciwników, z drugiej.
Z dalszej części akt wynika, że do poszukiwania „haka” na Alinę specjalnie oddelegowano oficera SB tygodniami wertującego archiwa w Polsce. Jak było do przewidzenia, nic konkretnego nie znaleziono, nie ukazało się też pismo „Przeciek”, chociaż inicjatorzy poszli dalej, proponując jego druk w Niemczech i przerzut do Polski. Być może nawet dla Służby Bezpieczeństwa, szyta tak grubymi nićmi prowokacja wydała się zbyt ryzykowna i przez swoją niewiarygodność niewarta zachodu.
Trzymając się dewizy „psy szczekają – karawana idzie dalej”, Alina nie tylko wiodła prym na antenie. Angażowała się także z powodzeniem w życie polonijne. Współtworzyła w Monachium Klub Niezależnej Myśli Politycznej im. Juliusza Mieroszewskiego, z którego to inicjatywy odbywały się spotkania z wybitnymi ludźmi z kraju i emigracji, była współzałożycielką i sekretarzem wielce zasłużonego, działającego do dzisiaj, Stowarzyszenia na Rzecz Porozumienia Niemiecko-Polskiego. Działała na rzecz wyłonienia silnej reprezentacji Polaków w kraju nad Łabą, była też honorowym prezesem Polskiego Forum w Niemczech.
Po odzyskaniu niepodległości i zamknięciu radia Alina wraz z mężem powróciła do kraju, oddając się bez reszty swemu nowemu „dziecku” – Stowarzyszeniu Pracowników Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa, którego honorowym prezesem był aż do śmierci Jan Nowak – Jeziorański. U władz Warszawy wywalczyła lokal przy ul. Nowogrodzkiej 56. Powstał w nim Klub Pracowników RWE, w którym odbyło się dziesiątki imprez, spotkań i debat z najznakomitszymi gośćmi ze świata polityki, kultury i sztuki. Spotkania – retransmitowane później przez Polskie Radio – Alina prowadziła osobiście. Jej świetne kontakty z Polskim Radiem zaowocowały też cykliczną audycją „Z archiwum Radia Wolna Europa”.
Z inicjatywy Aliny powstała również strona internetowa stowarzyszenia (http://www.wolnaeuropa.pl) obrazująca dokonania organizacji, a przede wszystkim prezentująca historię RWE.
Alina pielęgnowała też kontakty z prasą, będąc autorką cyklicznych felietonów w „Dzienniku Polskim” i londyńskim „Tygodniu Polskim”.
Jej dorobek radiowy ukazał się w dwutomowym wydaniu „Polska w komentarzach”, stając się swoistym podręcznikiem rzetelnego dziennikarstwa, a zarazem wartościowym dokumentem ukazującym prawdę o czasach PRL.
Z inspiracji i przy współpracy z Aliną ukazały się też pozycje „PRL atakuje Radio Wolna Europa” oraz „Wspomnienia pracowników Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa”.

© Fot. Archiwum Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa
Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego
Alina, jak nikt inny, dbała by pamięć o rozgłośni, która przez prawie pół wieku walczyła na falach eteru z komunistycznym zakłamaniem, nigdy nie wygasła.
W wolnej już Polsce prezydent Lech Wałęsa nadał Alinie Grabowskiej Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski. Przed rokiem zaś, w imieniu pracowników Rozgłośni Polskiej RWE, odebrała Medal 80-lecia Polskiego Radia.
I jeszcze jedno, Alina kochała zwierzęta, psy w szczególności. W ogrodzie Jej konstancińskiej posiadłości stoi ogromny kamień, na nim imiona czworonogów, które towarzyszyły Jej przez całe życie, oraz napis:
„Wszystkie psy idą do nieba”
Trudno dzisiaj uwierzyć – biorąc pod uwagę niespotykane zaangażowanie i ogrom dokonań Aliny – że od wielu lat ciężko chorowała. Przyjechała do Monachium by poddać się transplantacji nerki, którą miała otrzymać od Leszka – Jej męża. Nie zdążyła. W poniedziałek nad ranem straciła przytomność.
Gdy tego samego dnia wysyłałem pocztą elektroniczną do Londynu najświeższy felieton Aliny byłem pewien, że się obudzi. Niestety, wysłałem ostatnie Jej dziennikarskie dzieło.
Alina zmarła o świcie w czwartek, 22 czerwca 2006 roku. Miała 71 lat.
Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych. Czyżby?
BOGDAN ŻUREK
Monachium, 23 czerwca 2006 r.
Alina Photo by © Archiwum prywatne Aliny Perth-Grabowskiej i Leszka Pertha / Private Archives of Alina Perth-Grabowska and Leszek Perth / www.wolnaeuropa.pl
Zobacz także:
20 lipca 2006 r. pożegnaliśmy Alinę Perth-Grabowską (wolnaeuropa.pl)
Alina Perth-Grabowska (1935-2006) – Strona na Facebooku
