21.01.2013 – Spotkanie wspomnieniowe o Aleksandrze J. Wieczorkowskim w Stowarzyszeniu RWE

Stowarzyszenie Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół
Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego

oraz

portal publicystów niezależnych „Studio Opinii”

zorganizowały spotkanie wspomnieniowe pt.:

Aleksander Jerzy Wieczorkowski (1929-2012)
– dziennikarz, publicysta, przyjaciel

[ Zobacz fotogalerię ]

Warszawa, 21 września 2009 r. © Fot. Mariusz Kubik

Naszymi gośćmi byli m.in.:

Andrzej Bratkowski

– polityk, publicysta, inżynier, b. minister budownictwa i wiceminister infrastruktury, autor książek (m.in. Gra o jutro napisana z bratem, Stefanem Bratkowskim);

Stefan Bratkowski

 – dziennikarz, publicysta, pisarz,
prezes honorowy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich,
redaktor niezależnego portalu publicystycznego „Studio Opinii”,
członek Rady naszego Stowarzyszenia;

Irena Eichler-Wieczorkowska

– dziennikarka i redaktorka, pracowała w Programie II Polskiego Radia,
laureatka Złotego Mikrofonu (2004);

Alina Kwapisz-Kulińska

– dziennikarka i redaktorka,
autorka tekstów z dziedziny budownictwa i kulinariów,
w latach 1990-1991 publikowała reportaże, recenzje i publicystykę w „Po prostu”;

Bogdan Miś

– mate­ma­tyk, pro­gra­mi­sta, senior pol­skiego dzien­ni­kar­stwa nauko­wego. Dłu­go­letni wykła­dowca kilku wyż­szych uczelni, autor ok. 20 ksią­żek. Ćwierć wieku spę­dził w Tele­wizji Pol­skiej; odszedł w wyniku nega­tyw­nej wery­fi­ka­cji w sta­nie wojen­nym. B. redak­tor naczelny i twórca pol­skiej wer­sji naj­więk­szego kom­pu­te­ro­wego mie­sięcz­nika świata, „PC Maga­zine” (1992−1996); b. redak­tor naczelny „Infor­ma­tyki”, b. kie­row­nik działu mate­ma­tyki i infor­ma­tyki „Wie­dzy i Życia”;

Jacek Pałasiński

– dzien­ni­karz tele­wi­zyjny i radiowy, kore­spon­dent, Czło­nek Zarządu Sto­wa­rzy­sze­nia Prasy Zagra­nicz­nej we Wło­szech. Jest absol­wen­tem Wydziału Wie­dzy o Teatrze war­szaw­skiej PWST (obec­nie Aka­de­mia Teatralna im. Alek­san­dra Zelwe­ro­wi­cza).
Od 1977 r. był dzia­ła­czem opo­zy­cji przed­-so­li­dar­no­ścio­wej. W 1981 r. wyje­chał z kraju do Włoch. Był współ­za­ło­ży­cie­lem Komi­tetu „Soli­dar­no­ści” we Wło­szech. Był korespondentem w Watykanie, dzien­ni­ka­rzem „Radia Zet”, „Rzecz­po­spo­li­tej”, „Wprost”, obec­nie pra­cuje w TVN24;

Piotr Rachtan

– publicysta, założyciel internetowego magazynu „Kontrateksty”, prezes Fundacji Wolności Prasy „Kontrateksty”, redaktor naczelny portalu „Obserwator Konstytucyjny”;

Ernest Skalski

– z wykształ­ce­nia histo­ryk, dzien­ni­ka­rzem został w 1958 r.,
w dzien­niku „Sztan­dar Mło­dych”. Pra­co­wał w dzien­ni­kach, tygo­dni­kach, mie­sięcz­ni­kach, współ­pra­co­wał i współ­pracuje z radiem i tele­wi­zją. Był w redak­cjach zna­czą­cych tygo­dni­ków: ”Życie Gospo­dar­cze”, ”Kul­tura”, ”Poli­tyka”. W 1981 r. pra­co­wał w „Tygo­dniku Soli­dar­ność”. W sta­nie wojen­nym współ­re­da­go­wał pod­ziemne: ”Tygo­dnik Wojenny” i ”Prze­gląd Wia­do­mo­ści Agen­cyj­nych” (PWA), będąc jed­no­cze­śnie publi­cy­stą ”Tygo­dnika Powszechnego”. Czło­nek władz Sto­wa­rzy­sze­nia Dzien­ni­ka­rzy Pol­skich w roku 1981 i w cza­sie pod­ziem­nej dzia­łal­no­ści SDP. Jeden z zało­ży­cieli ”Gazety Wybor­czej”, zastępca redak­tora naczel­nego i czło­nek Zarządu Agory, a następ­nie komen­ta­tor tamże. Krótko, do końca 2005 r. publi­cy­sta ”Rzeczpospolitej”. Autor ksią­żek,  lau­reat Nagrody Bole­sława Prusa i Nagrody Kisiela, przy­zna­nej jesz­cze przez Ste­fana Kisielewskiego;

Magdalena Środa

 – teoretyczka etyki, filozof, publicystka, feministka.
Zajmuje się historią idei etycznych, etyką stosowaną,
filozofią polityczną i feministyczną oraz problematyką kobiecą.
W latach 2004-2005  Pełnomocnik Rządu ds. Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn.
Autorka książek oraz felietonów
dla „Gazety Wyborczej” i portalu „Wirtualna Polska”.

Spotkanie prowadził: 

Mariusz Kubik

– Prezes Zarządu Stowarzyszenia.

Spotkanie odbyło się 21 stycznia 2013 r.
w warszawskiej siedzibie Stowarzyszenia

Irena Eichler-Wieczorkowska, Ernest Skalski, Andrzej Bratkowski, Jacek Pałasiński, Magdalena Środa
 © Fot. Archiwum Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół
Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego
© Fot. Archiwum Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół
Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego
Stanisław Stupkiewicz, Alina Kwapisz-Kulińska, Stefan Bratkowski, Bogdan Miś,
Irena Eichler-Wieczorkowska, Jacek Pałasiński, Andrzej Bratkowski

© Fot. Archiwum Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół
Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego
Stanisław Stupkiewicz, Alina Kwapisz-Kulińska, Stefan Bratkowski,
Bogdan Miś, Irena Eichler-Wieczorkowska

© Fot. Archiwum Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół
Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego
Stefan Bratkowski, Bogdan Miś, Irena Eichler-Wieczorkowska
© Fot. Archiwum Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół
Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego
Stefan Bratkowski
© Fot. Archiwum Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół
Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego
Irena Eichler-Wieczorkowska, Ernest Skalski, Andrzej Bratkowski
Magdalena Środa

© Fot. Archiwum Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół
Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego
Magdalena Środa
© Fot. Archiwum Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół
Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego
Andrzej Bratkowski, Magdalena Środa
© Fot. Archiwum Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół
Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego
Piotr Rachtan
© Fot. Archiwum Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół
Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego
Irena Eichler-Wieczorkowska
© Fot. Archiwum Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół
Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego
Ernest Skalski
© Fot. Archiwum Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół
Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego
Jacek Pałasiński, Magdalena Środa
© Fot. Archiwum Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół
Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego
© Fot. Archiwum Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół
Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego
© Fot. Archiwum Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół
Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego
Katarzyna Kołodziejczyk, Jacek Pałasiński
© Fot. Archiwum Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół
Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego
Magdalena Środa
© Fot. Archiwum Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół
Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego
Andrzej Bratkowski, Stefan Bratkowski, Katarzyna Kołodziejczyk
© Fot. Archiwum Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół
Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego

Patronat medialny:

” … Tuż przed świę­tami zamilkł numer Alek­san­dra Wie­czor­kow­skiego. […] Kupo­wa­li­śmy chleb w tym samym skle­pie, cho­dzi­li­śmy na tę samą pocztę i do szewca, razem narze­ka­li­śmy na bała­gan i sta­ro­miej­skie zanie­dba­nia. Gdy miał psa, nasze drogi nieco się roz­mi­jały. Na Sta­rym Mie­ście wła­ści­ciele psów dzielą się na „nad­wi­ślań­skich” i „bar­ba­ka­no­wych”. Alik ze swoim psem nale­żał do grupy „bar­ba­ka­no­wych”, ja z moimi do „nad­wi­ślań­skich”. Poza tym psy za sobą nie prze­pa­dały. Miej­scem naszych czę­stych, gorą­cych, acz zupeł­nie przy­pad­ko­wych spo­tkań był kiosk z gaze­tami na Świę­to­jań­skiej. Mimo swo­jej nowo­cze­sno­ści (Alik dawno „bie­gał” po Inter­ne­cie, gdy ja sta­wia­łam pierw­sze kroki w wysy­ła­niu maili) miał tra­dy­cyjny nawyk czy­ta­nia papieru. Ja też go mam. Na powi­ta­nie opo­wia­dał jakiś dow­cip lub aneg­dotę, cza­sem dwie, trzy, potem szybko prze­cho­dził do poli­tyki, któ­rej był namięt­nym komen­ta­to­rem. Nigdy się nie spie­ra­li­śmy, mia­łam pra­wie takie same poglądy jak on. Tyle że on miał szer­szą per­spek­tywę, wię­cej czy­tał, wię­cej prze­żył, wię­cej umiał. No i oczy­wi­ście był bar­dziej patriar­chalny. Nale­żał do „umie­ra­ją­cej klasy” dzien­ni­ka­rzy, dla któ­rych publi­cy­styka była kunsz­tem i powo­ła­niem. Łączył ogromne wykształ­ce­nie z poczu­ciem humoru, cię­tość pióra ze spo­łeczną tro­ską, ostrość opi­nii z zaan­ga­żo­wa­niem – zabrzmi to dziś archa­icz­nie – praw­dzi­wie obywatelskim  … „

MAGDALENA ŚRODA

Fragment tekstu, który w całości opublikował portal „Studio Opinii”.

© Fot. Archiwum Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół
Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego

*   *   * 

Aleksander J. Wieczorkowski (w środku) z małżonką – Ireną Eichler-Wieczorkowską i Januszem Krasińskim – Stowarzyszenie Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego, Warszawa, 21 września 2009 r. 
© Fot. Mariusz Kubik / Archiwum Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego

AJW nie żyje


2012-12-24. Dziś o 1:45 w nocy zmarł w war­szaw­skim Szpi­talu Pra­skim po cięż­kiej i gwał­tow­nej cho­ro­bie nasz przy­ja­ciel, współ­za­ło­ży­ciel „Stu­dia Opi­nii”, były wykła­dowca Wyż­szej Szkoły Dzien­ni­kar­skiej, jeden z naj­wy­bit­niej­szych pol­skich felie­to­ni­stów, wielki dzien­ni­karz, pisarz – Alek­san­der Jerzy Wieczorkowski.

W okre­sie PRL dzien­ni­karz we ”Współ­cze­sno­ści”, „Prze­glą­dzie Kul­tu­ral­nym”, „Poli­tyce”, Pol­skim Radiu, „Życiu War­szawy” i incy­den­tal­nie w ”Try­bu­nie Ludu”.

W „Prze­glą­dzie Tech­nicz­nym” pro­wa­dził stały cykl felie­to­nów pt. Myśle­nie pod­sta­wowe. Publi­ko­wał w pra­sie pod­ziem­nej II obiegu jako „Jan Omłot” i ”Karol Sękota”. Po 1989 publi­ko­wał m.in. w „Gaze­cie Wybor­czej”, był też spra­woz­dawcą par­la­men­tar­nym dla Roz­gło­śni Pol­skiej Radia Wolna Europa.

Był człon­kiem Sto­wa­rzy­sze­nia Pra­cow­ni­ków, Współ­pra­cow­ni­ków i Przy­ja­ciół Roz­gło­śni Pol­skiej Radia Wolna Europa Imie­nia Jana Nowaka-Jeziorańskiego oraz Sto­wa­rzy­sze­nia Pisa­rzy Pol­skich. Autor kil­ku­na­stu ksią­żek, zawsze życz­liwy ludziom, nie­zwy­kły eru­dyta. Z wykształ­ce­nia był inżynierem.

Rodzi­nie naszego przy­ja­ciela skła­damy wyrazy głę­bo­kiego współczucia.

Stu­dio Opinii

Tekst pochodzi z portalu studioopinii.pl

*   *   *

Przyjaciel zmarłego, honorowy prezes SDP Stefan Bratkowski, wspomina w rozmowie z IAR, że Aleksander Wieczorkowski w żadnej redakcji nie został na dłużej. Zwykle zwalniano go, a jeżeli zagrzał gdzieś miejsce na dłużej – jak w „Nowoczesności” – to władze redakcję rozwiązały.

Aleksander Wieczorkowski miał wykształcenie techniczne. Między innymi dlatego trafił do redakcji „Przeglądu Technicznego”. Tam sprawdzał się w gatunku, w którym czuł się najlepiej. A jego fachowość była doceniana – wspomina Stefan Bratkowski. W rzeczywistości był publicystą, a przez swoje wykształcenie – „inżynierem ukrytym”.

Wariacje na drumlę z towarzyszeniem…” (Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik” 1974)

Książki Aleksandra J. Wieczorkowskiego:

  • Chłopiec gwiżdżący Mozarta (Państwowy Instytut Wydawniczy 1967)
  • Wariacje na drumlę z towarzyszeniem… (Spółdzielnia Wydawnicza „Czytelnik” 1974)
  • Kołysanka na bęben (Wyd. „ALFA” 1990, ISBN 83-70-0126-6-3)
  • Rysunki NIEcenzuralne (z Szymonem Kobylińskim, Edition Dembinski 1990, ISBN 2876650088)
  • Mój PRL (autobiografia; Krajowa Agencja Wydawnicza 2001, ISBN 83-88-0724-4-7; Przedsiębiorstwo Wydawnicze Rzeczpospolita 2007, ISBN 978-83-60-1921-7-7)
  • Blog: widziane z fosy (Staromiejski Dom Kultury 2008, ISBN 83-89-4923-7-7)
Autobiografia Aleksandra J. Wieczorkowskiego pt. „Mój PRL” – dedykacja dla Macieja Morawskiego, paryskiego korespondenta Rozgłośni Polskiej RWE
© Fot. Archiwum Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół
Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego

„… Nadawałem swoje korespondencje do Wolnej Europy. O określonej godzinie dzwonił do mnie z Paryża Maciej Morawski, witaliśmy się i na sygnał włączonego magnetofonu mówiłem ze stoperem w ręku tyle minut, ile miałem wyznaczonego czasu antenowego. Nagranie szło do Monachium, stamtąd do nadajnika w Portugalii, a wkrótce słyszałem swój głos przez radio, nareszcie niezagłuszane, w Faktach – Wydarzeniach – Opiniach … „

[Aleksander J. Wieczorkowski, Mój PRL, Warszawa 2007, str. 229]

*   *   *

Między wczoraj i dziś

ALEKSANDER J. WIECZORKOWSKI

Od roku 1988 reżim zaczął wyraź­nie się cofać w sto­so­wa­niu repre­sji. Prawdę mówiąc zaczę­li­śmy dzia­łać cał­kiem jaw­nie. Z Jolą Łopu­szyń­ską jako dele­ga­cja pod­ziem­nego SDP poszli­śmy do pre­zesa Radio­ko­mi­tetu, Janu­sza Rosz­kow­skiego z żąda­niem (!) anu­lowania nega­tyw­nych skut­ków wery­fi­ka­cji i przy­wró­ce­nia dzien­nikarzy do pracy. W „Tygo­dniku Kul­tu­ral­nym”, orga­nie ZSL, zaczą­łem wraz z nie­zwe­ry­fi­ko­wa­nymi kole­gami, Jac­kiem Snop­kie­wi­czem, Sta­ni­sła­wem Tymem, Andrze­jem Zakrzew­skim (zmar­łym nie­dawno mini­strem), Zbysz­kiem Bień­kow­skim i wie­loma innymi pisać już pod nazwiskiem, pra­wie bez inge­ren­cji cen­zury. Naczelny, Sta­ni­sław Marat, posta­rał się przekształ­cić „Tygo­dnik Kul­tu­ralny” w ogól­no­pol­ski organ inte­li­gen­cji, nie tylko wiejskiej. Dla władz ZSL, póź­niej­szego PSL, pismo sta­wało się zagro­że­niem, gdyż pro­pa­go­wało auten­tyczny pro­gram ludowy dla wsi: oświatę, spół­dziel­czość, nowoczesną agro­tech­nikę, zerwa­nie z kla­so­wym cha­rak­te­rem par­tii chłop­skiej. ZSL, jako przy­bu­dówka PZPR, nie mogła wyjść poza socja­li­styczną dok­trynę PGR-ów, jako przy­szłości wsi. Z kolei PSL miało i ma szansę utrzy­ma­nia się na poli­tycz­nej powierzchni jedy­nie przy niskim pozio­mie pol­skiego rol­nic­twa, jako par­tia obiet­nic i sta­łego doma­ga­nia się pie­nię­dzy dla chło­pów. Jaka­kol­wiek auten­tyczna reforma rolnic­twa była i jest dla elity wła­dzy PSL zagro­że­niem bytu. Dla­tego „Tygo­dnik Kulturalny”, pismo odnowy wsi, musiał polec dla dobra poli­ty­ków z ulicy Grzybowskiej.

Do PRL przy­le­ciał Zbi­gniew Brze­ziń­ski z wizytą rodzinną – jest kuzy­nem Andrzeja Romana, u któ­rego się zatrzy­mał. Zorgani­zowaliśmy „tajne” spo­tka­nie dzien­ni­kar­skie u Anki Bor­kow­skiej na ulicy Wil­czej, w ogrom­nym miesz­ka­niu, gdzie mogli­śmy się wszy­scy, czyli czo­łówka dzien­ni­ka­rzy z prasy nie­le­gal­nej pomieś­cić. Brze­ziń­ski popro­sił mnie póź­niej, na spo­tka­niu w cztery oczy u Andrzeja Romana, o szcze­gó­łowy opis aktu­al­nej sytu­acji polity­cznej w Pol­sce. Otrzy­ma­łem za ów raport ser­deczne podziękowa­nie z Waszyng­tonu, na fir­mo­wym papie­rze Depar­ta­mentu Stanu. Nikt się jesz­cze nie spo­dzie­wał, że wkrótce Brze­ziń­ski udzieli mi tele­wi­zyj­nego wywiadu, gdy wita­li­śmy go już ofi­cjal­nie, jako TV „Soli­dar­ność” na lot­ni­sku Okęcie.

Syl­we­ster i Nowy Rok 1989 był pod zna­kiem pęka­nia nie­czu­łych lodów i prze­są­dów świa­tło ćmią­cych. Wita­li­śmy, jak prze­po­wia­dał Mic­kie­wicz – jutrzenkę swo­body. Znowu, jak w 1981 roku, ście­rały się w PRL dwie siły spo­łeczne, i to po obu stro­nach: pierw­sza, dążąca do poro­zu­mie­nia i druga – na szczę­ście słab­sza – do kon­fron­ta­cji. Okrą­gły Stół był zwy­cię­stwem poli­tycz­nej mądro­ści Wałęsy i Jaru­zel­skiego, dla któ­rych perspek­tywa kolej­nego powsta­nia naro­do­wego, co marzyło się eks­tre­mi­stom zarówno w PZPR, jak i w „Soli­dar­no­ści”, byłoby krwawą łaź­nią, prze­graną Pol­ski na wieki. Poro­zu­mie­nie pod­pi­sane 5 kwiet­nia otwo­rzyło nowy roz­dział histo­rii, zapo­wia­da­jący koniec PRL. Kon­trak­towe, pół­wolne wybory do Sejmu i nowo powo­ła­nego Senatu miały odbyć się 4 czerwca. Zaczęła dzia­łać redak­cja radia „Soli­dar­ność” i nasza TV. Moim zadaniem było pro­mo­wa­nie Andrzeja Łapic­kiego, który star­to­wał prze­ciw… Jerzemu Urbanowi!

Adam Mich­nik i Helena Łuczywo zało­żyli „Gazetę Wybor­czą”, w pier­wot­nym zamy­śle taki jawny, codzienny biu­le­tyn „Soli­dar­no­ści”, będący kon­ty­nu­acją „Tygo­dnika Mazow­sza” w nowej poli­tycz­nej sytu­acji. Posze­dłem do redak­cji, która mie­ściła się na ulicy Iwic­kiej w budynku daw­nego przed­szkola. Wszystko w niej było malut­kie, z wyjąt­kiem ludzi. Otrzyma­łem kar­ko­łomne zada­nie: dawa­nie odporu „Dzien­ni­kowi Tele­wi­zyj­nemu” (na zmianę z Romą Przybyłowską-Bratkowską). Trud­ność pole­gała na tym, że mate­riał musiał być gotów do druku o wpół do dzie­wią­tej wie­czo­rem, a „Dzien­nik” koń­czył się o ósmej. Zaczy­na­łem pisać komen­tarz w cza­sie wia­do­mo­ści spor­to­wych, w dru­karni Domu Słowa Pol­skiego cze­kał przy tele­fo­nie z magne­to­fo­nem dyżurny redak­tor „GW”. Dzie­sięć po ósmej zaczy­na­łem dyk­to­wać, „dając odpór” pro­pa­gan­dzie ste­ro­wa­nej przez Jerzego Urbana. Rano Pol­ska mogła tekst komen­ta­rza prze­czy­tać i owa maszynka dzia­łała bez­a­wa­ryj­nie, aż do ciszy wybor­czej. Podobną, choć nieco bar­dziej skom­pli­ko­waną tech­niką, nada­wa­łem swoje kore­spon­den­cje do Wol­nej Europy. O okre­ślo­nej godzi­nie dzwo­nił do mnie z Paryża Maciej Morawski, wita­li­śmy się i na sygnał włą­czo­nego magneto­fonu mówi­łem ze sto­pe­rem w ręku tyle minut, ile mia­łem wyzna­czo­nego czasu ante­no­wego. Nagra­nie szło do Mona­chium, stam­tąd do nadajnika w Por­tu­ga­lii, a wkrótce sły­sza­łem swój głos przez radio, naresz­cie nie zagłuszane, w Fak­tach – Wyda­rze­niach – Opi­niach. Od rana do póź­nej nocy byłem na nogach: w radiu, tele­wi­zji, gaze­cie, to było wspa­niałe, super, jakby powie­dział Andrzej Wajda.

Wygra­li­śmy, co było do wygra­nia: 35 pro­cent miejsc w Sej­mie, 99 pro­cent w Sena­cie. Łapicki wygrał, Urban poległ sro­mot­nie. Zosta­łem spra­woz­dawcą par­la­men­tar­nym Radia Wolna Europa, wkrótce nada­wa­łem z praw­dzi­wej roz­gło­śni miesz­czą­cej się przy ulicy Ursy­now­skiej. To były piękne dni. Byli­śmy naresz­cie we wspól­nym domu, który zaczę­li­śmy uprzą­tać. Powstał OKP (Oby­watelski Klub Par­la­men­tarny) jako nadzieja odnowy Pol­ski. Ustawa za ustawą w eks­pre­so­wym tem­pie likwi­do­wały poprzedni ustrój poli­tyczny i sys­tem gospo­dar­czy. Sejm kon­trak­towy, w któ­rym mie­li­śmy tylko 35 pro­cent posłów, gło­so­wał kar­nie. OKP zawarł koali­cje z tra­dy­cyj­nie bez­i­de­owym ZSL (póź­niej­szym PSL), które, jak zawsze, przy­łą­cza się do par­tii będą­cej na fali, uzy­sku­jąc w zamian dobrze płatne posady. Stron­nic­two Demo­kra­tyczne, zno­szące socja­lizm nie z pobu­dek ide­owych, lecz koniunk­tu­ral­nych stało się sprzy­mie­rzeń­cem natu­ral­nym… Sej­mowa PZPR też już miała dosyć socja­li­zmu, zwłasz­cza że na gospo­darce ryn­ko­wej i uwłasz­cze­niu sporo skorzystała.

Nad­szedł 28 paź­dzier­nika 1989 roku, dzień pamiętny, gdy w TVP aktorka Joanna Szczep­kow­ska mogła ogłosić:

– Pro­szę pań­stwa, 4 czerwca 1989 skoń­czył się w Pol­sce komu­nizm.

Nastała III Rzecz­po­spo­lita Pol­ska, wol­ność i demo­kra­cja. Poja­wili się zwy­cięzcy, o któ­rych walce nikt dotąd nie sły­szał. Roz­padł się OKP. Sta­ni­sław Jerzy Lec stwier­dził dawno temu: anal­fabeci muszą dyk­to­wać. No, i zaczęli. Roz­kwi­tło życie poli­tyczne i finan­sowe, zamarło życie umy­słowe. Spraw­dziło się spo­strze­że­nie Pla­tona (Prawa 641 C), że kul­tura przy­nosi także i zwy­cię­stwo, choć zwy­cię­stwo cza­sem obniża kulturę. Nade­szła pora igrzysk, wszech­obec­nej roz­rywki dla mas. Sztuka udała się na wewnętrzną emigrację.

W końcu zna­la­złem się w wiel­kim gro­nie ludzi wol­nych, a zatem nikomu niepotrzebnych.

Ile­kroć czy­tam dzien­niki, pamięt­niki, lub modne od jakie­goś czasu wywiady-rzeki z ludźmi, któ­rych znam od lat, tyle­kroć do­znaję szoku poznaw­czego. Prze­cież oni są zupeł­nie inni w samooce­nie niż w rze­czy­wi­sto­ści! W jakiej rze­czy­wi­sto­ści? Oczy­wi­ście w tej mojej, którą sam stwo­rzy­łem, wie­rząc, że jestem obiek­tyw­nym obserwatorem.

Uzna­jemy się za bystrych psy­cho­lo­gów, będąc w isto­cie zwy­kle powierz­chow­nymi beha­wio­ry­stami. Widzimy i oce­niamy zacho­wa­nie innych, dora­bia­jąc do tej obser­wa­cji subiek­tywną inter­pretację moty­wów takiego, a nie innego postę­po­wa­nia. Gdy ktoś jest nam przy­ja­zny, ocena bywa pozy­tywna, i odwrot­nie. Nieświa­domie (?) przyj­mu­jemy, że okres histo­ryczny, w któ­rym nam się dobrze wio­dło, był dla Pol­ski korzystny, a fatalny wtedy, gdy na wła­snej skó­rze odczu­wa­li­śmy bat sys­temu przemocy.

Potra­fimy zna­ko­mi­cie racjo­na­li­zo­wać wła­sne czyny, w każ­dym kon­flik­cie racje są po naszej stro­nie. Róż­nimy się jedy­nie stop­niem samo­za­kła­ma­nia i grub­szym bądź cieńszym naskór­kiem sumienia.

Nie ja mia­łem być boha­te­rem romansu, lecz PRL. Frag­menty moich wspo­mnień zamiesz­cza­nych w „Sztan­da­rze” nosiły ów nie­gra­ma­tyczny tytuł Mój PRL. Fak­tów ani dat nie zmy­śla­łem, auten­tyczni są ludzie i praw­dziwe wyda­rze­nia, w któ­rych uczest­niczyłem. Nie­które dia­logi zapa­mię­ta­łem dosłow­nie, pozo­stałe są odtwo­rzone „w duchu, choć nie w lite­rze”. Pomi­ną­łem wiele osób, które ode­grały zna­czącą rolę w moim życiu i zdaję sobie sprawę, że mogą za to mieć do mnie pre­ten­sje, tak jak mnie jest przy­kro, gdy we wspo­mnie­niach przy­ja­ciół nie znaj­duję swo­jego nazwi­ska. Bywa i tak, że czy­tam pamięt­niki boha­te­rów histo­rycz­nych wyda­rzeń, a nijak nie mogę sobie przy­po­mnieć ich obec­no­ści i boha­ter­skich dzia­łań w tam­tych cza­sach i miej­scach. Spraw­dziło się to, przed czym prze­strze­gał mnie pro­fe­sor Janusz Tazbir: „Świad­ko­wie histo­rii, w prze­ci­wień­stwie do doku­men­tów, są nie­wia­ry­godni. Każdy nosi w sobie swoją wer­sję, czę­sto zasad­ni­czo nie­zgodną z usta­le­niami badaczy”.

Tuż przed koń­cem pisa­nia tych wspo­mnień, sie­dzie­li­śmy w czwórkę przy­ja­ciół, związanych wspólną bio­gra­fią: Miro­sław Mal­cha­rek, Mar­cel Novek, Woj­ciech Jani­szew­ski i ja, w małej kaw­iarence na Sta­rówce. Mówi­łem o książce i pyta­łem ste­reo­ty­powo: „czy pamię­ta­cie…?” Pamię­tali. Każdy co innego. Doda­wali szcze­góły, o któ­rych nie mia­łem poję­cia, bo mnie przy tym nie było. Mia­łem za sobą lek­turę kalen­da­rium zna­czą­cych w naj­now­szej his­torii mie­sięcy, stąd mogłem się prze­ko­nać, jak zawodna jest pamięć świad­ków. Mamy skłon­ność logicz­nego sze­re­go­wa­nia fak­tów, pod­czas gdy histo­ria igno­ruje logikę. Gorzej, gdy wspo­mnie­nia doty­czą spraw intym­nych, które trudno dopaso­wać do daty.

Dzien­niki intymne też nie mówią całej prawdy. Nie przez zapo­mnie­nie, z roz­my­słem. Są czę­sto alibi wobec potom­nych. Może Dąbrow­ska, może Nał­kow­ska piszą prawdę o sobie, ale wtedy przy­kro to czy­tać. Eks­hi­bi­cjo­nizm zawstydza.

ALEKSANDER J. WIECZORKOWSKI

Tekst jest fragmentem książki Mój PRL.

Rysunki NIEcenzuralne 1954-1990″ (rysunki: Szymon Kobyliński; Edition Dembinski 1990)

Zobacz także:

Aleksander J. Wieczorkowski (1929-2012) (wolnaeuropa.pl)

.

[ Inne fotogalerie Stowarzyszenia RWE ]

Powrót do Kalendarium

#stowarzyszenierwe #associationrfe #wolnaeuropa #wolnaeuropapl #rwe #jannowakjezioranski #jannowakjeziorański

#aleksanderjerzywieczorkowski #irenaeichler
#irenaeichlerwieczorkowska #stefanbratkowski #andrzejbratkowski
#jacekpalasinski #alinakwapiszkulinska
#magdalenasroda #stanislawstupkiewicz
#mariuszkubik

@wolnaeuropa @wolnaeuropaPL @wolnaeuropa.pl
@jannowakjezioranski @alinaperthgrabowska @maciejmorawski

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s