Stowarzyszenie Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół
Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego
zorganizowało spotkanie pt.
Jerzy Stempowski (1893-1969)
– powrót niespiesznego przechodnia

towarzyszące pierwszemu pełnemu wydaniu

Notatnika niespiesznego przechodnia
(Biblioteka „Więzi” – Instytut Dokumentacji i Studiów nad Literaturą Polską, 2012),
oraz wznowieniu

Ziemi berneńskiej
(Fundacja „Zeszytów Literackich”, 2012).
Naszymi gośćmi byli badacze życia i twórczości Jerzego Stempowskiego:
Jarosław Klejnocki
– poeta, eseista, krytyk literacki i edytor.
Od 2010 r. Dyrektor Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie.
Współautor opracowania korespondencji Jerzego Stempowskiego z Bolesławem Micińskim,
Piotr Kłoczowski
– eseista, historyk literatury, edytor, wydawca,
kurator serii „Archiwum »Kultury«” (Czytelnik),
w której ukazała się m.in. korespondencja Jerzego Stempowskiego z Jerzym Giedroyciem.
Kurator Instytutu Dokumentacji i Studiów nad Literaturą Polską
– współwydawcy tekstów Jerzego Stempowskiego,
Marek Zagańczyk
– eseista, wydawca,
zastępca redaktora naczelnego „Zeszytów Literackich”,
wykładowca Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie,
Jan Zieliński
– krytyk literatury i sztuki, tłumacz, edytor, dyplomata,
wieloletni członek zespołu czasopisma „Res Publica Nowa”,
wykładowca literatury polskiej na uniwersytecie we Fryburgu Szwajcarskim.
* * *
Wypowiedzi audio-video:
Wojciech Karpiński
– eseista, historyk literatury, publicysta,
od 1982 r. mieszka w Paryżu. Członek redakcji „Zeszytów Literackich”,
edytor pierwszego w Polsce wyboru tekstów Jerzego Stempowskiego
(Eseje – wyd. Znak, Kraków 1984)
Andrzej S. Kowalczyk
– historyk literatury, badacz twórczości Jerzego Stempowskiego
i autor jego biografii pt.: Nieśpieszny przechodzień i paradoksy (1997),
edytor korespondencji Jerzego Stempowskiego z Jerzym Giedroyciem
w serii serii „Archiwum »Kultury«” (Czytelnik),
tłumacz i edytor Ziemi berneńskiej,
Wojciech Sikora
– działacz opozycji demokratycznej w PRL i na emigracji w Paryżu,
od 2010 r. prezes Stowarzyszenia „Instytut Literacki »Kultura«”
w Maisons-Laffitte.
Wprowadzenia dokonał
Mariusz Kubik
– Prezes Zarządu Stowarzyszenia.
Spotkanie odbyło się 5 grudnia 2012 r.
w warszawskiej siedzibie Stowarzyszenia
Patronat medialny:

Polskie Radio S.A.

Stowarzyszenie Instytut Literacki (Maisons-Laffitte)
~ ~ ~

„Kultura” (Paryż) nr 11/1969
… Iluż czytelników zaczynało zawsze czytanie „Kultury” od Niespiesznego Przechodnia. Stop wiedzy o życiu i świecie, nigdy zadufanej i pysznej, ale wszechstronnej, wnikliwej i cichej, język giętki i czuły, w którym czytelnik odnajdywał natychmiast oczarowanie stylu tego, który był przyjacielem człowieka, ptaków i drzew, nieugiętego przeciwnika każdej, nawet słownej tyranii – obywatela idealnej Rzeczypospolitej, który był bratem Ukraińca i Hucuła, Żyda czy Litwina, tego wroga wszelkiego, a przede wszystkim polskiego, wynoszenia się ponad innych. Z ludzi, których znaliśmy, chyba najbardziej Europejczyk – był on dzieckiem iluż tradycji, iluż kultur przeżytych od wewnątrz, całą istotą, ten niespieszny przechodzień po iluż krajach – „od Berdyczowa do Rzymu” – tak nazwał tom swych dzienników podróży …
JÓZEF CZAPSKI
(1896-1993)
* * *

© Fot. Henryk Giedroyc / Archiwum Stowarzyszenia Instytut Literacki „Kultura”
Jerzy Stempowski
pseud. i krypt.: Paweł Hostowiec, Paolo Hostowiec, Leon Furatyk, Atticus, B. Serafin, Cyryl Doroteusz Mordęga, D.B., est., G.S., GR., Gracjan, Izaak Beyrut, J. S., J. St., Jan w Oleju Dobruta, Jer. Kow., Jerzy Grahit, Jerzy Łysina, Jerzy S., js, Kaz. Bień., ki, M.L., Mikołaj Lew…, ML, Orosius, P.H., ph, S., S-fin, S.J., S-n, Sceppticus, Serafin (1893-1969), eseista, epistolograf, krytyk literacki, publicysta, tłumacz.
Urodzony 10 grudnia 1893 r. w Krakowie (umieszczone m.in. w metryce data: 23 marca 1894 r. i miejsce: Szebutyńce, są błędne), był synem Stanisława i Marii ze Stempowskich.
Dzieciństwo spędził Stempowski w niewielkim majątku rodzinnym Szebutyńce (powiat uszycki w guberni podolskiej); Podole uważał za swoją bliższą ojczyznę. Jesienią 1897 rodzina przeniosła się do Warszawy; częstymi gośćmi w domu Stempowskiego byli uczeni, pisarze i publicyści, m.in.: Stefan Żeromski, Wacław Sieroszewski, Gustaw Daniłowski, Stanisław Posner, Ludwik Krzywicki. Jako dziecko leczył Stempowski astmę w Ciechocinku i Bad Reichenhall (Bawaria); cierpiał też na chorobę Meuniera, objawiającą się m.in. okresowymi zaburzeniami równowagi. W r. 1901 rozpoczął naukę w kierowanej przez Jerzego Cwietkowskiego, pedagoga pochodzenia ukraińskiego, Szkole Zgromadzenia Kupców w Warszawie; rusyfikacja nie była tam tak agresywna jak w gimnazjach rządowych. Nawiązał w szkole wiele przyjaźni, m.in. z Rafałem Marcelim Blüthem, Aleksandrem Węgierką i Bernardem Singerem. Po zamknięciu przez władze w grudniu 1905 założonego przez ojca Stempowskiego tygodnika „Ogniwo” rodzina przeniosła się do Winikowiec (Winnikowce, pow. lityński) na Podolu; Stempowskiemu i jego bratu Hubertowi towarzyszył prywatny nauczyciel. W ramach cotygodniowych spotkań domowników w tzw. akademii winikowieckiej miał Stempowski serię odczytów z historii starożytnego Rzymu na podstawie lektury Teodora Mommsena… (zobacz więcej…)
ANDRZEJ STANISŁAW KOWALCZYK
Fragment biogramu Jerzego Stempowskiego, autorstwa Andrzeja St. Kowalczyka, opublikowanego w „Polskim Słowniku Biograficznym” t. XLIII.
ZOBACZ CAŁY BIOGRAM JERZEGO STEMPOWSKIEGO…
– Warszawa, 16 listopada 2012 r.
© Mariusz Kubik / YouTube

* * *
O Stempowskim w Autobiografii na cztery ręce

JERZY GIEDROYC
[…] Ważną postacią był dla mnie Jerzy Stempowski, który przyjeżdżał do „Kultury” mniej więcej raz na kwartał, z którym przez lata korespondowałem i do którego byłem bardzo przywiązany. Wysoko ceniłem jego eseistykę. Natomiast niekoniecznie liczyłem się z jego opiniami na tematy literackie, gdyż były często stronnicze. Tak np. miał on bardzo pobłażliwy stosunek do twórczości kobiecej. Posyłałem mu niekiedy teksty do oceny. Ale później przestałem posyłać materiały pisane przez kobiety; jak nie miał nic do powiedzenia, to pisał, że to jest tak dobrze napisane, jak ściegiem na maszynie. Miał też swoje manie prześladowcze.
Stempowski był naprzód korespondentem PAT-a w Paryżu, co chyba było synekurą. Później był sekretarzem Rady Ministrów przy Bartlu. To też było synekurą, ale dla Bartla bardzo pożyteczną, gdyż Stempowski miał kontakty z opozycją. Próby dogadania się z parlamentem szły właściwie przez niego. Bezpośrednio przed wojną Stempowski był bibliotekarzem w Banku Rolnym. Umieścił go tam Ludkiewicz z tytułu więzi masońskich. To już była kompletna synekura. Masoneria w Polsce służyła chyba głównie do załatwiania synekur, gdyż nie odgrywała żadnej poważnej roli politycznej. Jedynym masonem działającym politycznie był Henryk Kołodziejski, dyrektor Biblioteki Sejmowej. Ale w ogólności sytuacja w Polsce była zupełnie inna niż we Francji Trzeciej Republiki, którą Jules Romains tak świetnie opisał w dwóch tomach swego cyklu Les hommes de bonne volonté.

w tłumaczeniu Jerzego Stempowskiego (pod pseud. Paweł Hostowiec). Był to jeden z najlepiej sprzedających się tytułów, spośród książek wydanych przez Instytut Literacki w Paryżu
© Fot. Archiwum Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego
Nigdy nie zdołałem się dowiedzieć, jakie było stanowisko masonerii wobec Piłsudskiego i zamachu majowego. Stempowski przyjechał do Warszawy na kilka dni przed zamachem majowym i od razu urzędował w Komendzie Miasta. Skąd się tam wziął i w jakim charakterze występował? Nigdy nie odpowiedział na moje pytania na ten temat. W każdym razie był wtedy piłsudczykiem, ale w wydaniu bartlowskim. Był zwolennikiem Piłsudskiego demokratycznego. Później był bardzo wrogo nastawiony do Piłsudskiego; na tym tle dochodziło między nami do poważnych kłótni i dyskusji.
W okresie, gdy Stempowski był bibliotekarzem Banku Rolnego, w Ministerstwie Rolnictwa odbywał się zjazd cukrowników i Ludkiewicz wpadł na szatański pomysł, by powierzyć Stempowskiemu referat na temat historii cukru. Na sali siedzieli okropni kapitaliści, których można było posądzać o wszystko, ale nie o zainteresowania intelektualne, a Stempowski mówił ponad dwie godziny i nie skończył, choć doszedł tylko do uprawy trzciny cukrowej w starożytnym Egipcie. Patrzyłem na tych ludzi ze zdumieniem. Myślałem, że zaraz będzie awantura i posypią się protesty. Tymczasem byli zasłuchani. Ale nikt już więcej nic proponował Stempowskiemu wygłaszania takich referatów.
Podsunąłem mu formułę notatek niespiesznego przechodnia, gdyż skłoniły mnie do tego jego listy. Jego rozmaite pomysły rodziły się w ten sposób, że najpierw pisał o tym w listach. Nie tylko do mnie. Listy do mnie pokrywają się często z listami pisanymi do Józia czy do Gustawa. Widać z nich, że Stempowskiego drąży jakiś pomysł, z którego wyjdzie w przyszłości esej, i że listy są dla niego brulionami tego eseju: pozwalają mu szlifować temat i wprowadzać doń różne odmiany. W sumie pisał bardzo trudno. Może dlatego, że był człowiekiem o fenomenalnym oczytaniu i równie fenomenalnej pamięci.
Jako rozmówca Stempowski był bardzo ciekawy, ale miał skłonność do monologu. Kiedyś mieliśmy dyskusję na temat plagiatu. Przed wojną był głośny skandal, który wyciągnęło „Prosto z Mostu”: Wincenty Rzymowski ogłosił pod swoim nazwiskiem artykuł złożony w znacznej części z cytatów z Bertranda Russella. Wspomnienie tej sprawy niesłychanie zirytowało Stempowskiego, który w zapale zaczął tłumaczyć, że plagiaty nie istnieją. Było to jeszcze na Korneju i pamiętam, że mając dość tej dyskusji, poszedłem na górę, a Stempowski z dołu cienkim głosem dowodził, że nie ma plagiatów.

© Fot. Archiwum Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół
Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego
W sprawach politycznych ponosiła go fantazja. Potrafił opowiadać, że przed wojną w „Oazie” działacze sanacyjni truli ludzi kanapkami z nikotyną; gdy domagałem się, by mi powiedział, kto to robił i kogo tam otruto, bardzo się denerwował, ale nie odpowiadał. Miał rzekomo znajomego, jakiegoś tajemniczego Turka, który był znawcą zakulisowych spraw politycznych, wywiadów itp. i na którego się powoływał. Nie był zbyt odważny. Przyjechał wieczorem w dniu, gdy coś zaczęło się dziać we Francji, przed rozruchami algierskimi; nazajutrz rano postanowił wyjechać a gdy zaczęła się wojna w Algierze, przysłał mi list, tłumaczący, że sytuacja stanie się bardzo trudna, że wprowadzi się na pewno cenzurę pocztową i że musimy opracować sobie poufny kod, aby móc się porozumiewać. I zrobił coś tak skomplikowanego, że nie sposób było zrozumieć.
Umiał być przekorny. Kiedyś w jakiejś księgarni literackiej w Paryżu był odczyt Malapartego, który nas tam zaprosił. Poszliśmy w trójkę: Józio, Stempowski i ja. Towarzystwo było bardzo lewicowe, a rzecz dotyczyła cenzury. Stempowski zabrał głos i wygłosił cały referat o tym, jak liberalna była cenzura carska. Merytorycznie miał rację, ale wszyscy się na niego rzucili. Wiedział, że tak będzie. Ale zdecydował się na to.


© Fot. Archiwum Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego
To były jego śmiesznostki. Ale poza tym był człowiekiem wyjątkowym z uwagi na skalę zainteresowań i erudycję. Wicie jego projektów skończyło się na niczym, jak np. pomysł napisania książki o Owidiuszu jako pierwszym emigrancie, do której długo zbierał materiały. Kiedyś będąc w Wiedniu odkrył pisarzy galicyjskich, między innymi Sachera-Masocha, i wyciągał bardzo ciekawe wnioski z ich lektury. Ale tego też nic dokończył.
JERZY GIEDROYC
Tekst jest fragmentem Autobiografii na cztery ręce (Czytelnik, Warszawa 1994).
* * *
Moje spotkania z Jerzym Stempowskim

© Fot. Ryszard Matuszewski / Archiwum Ryszarda Matuszewskiego

Na który rok przypada pierwsze moje zetknięcie się z panem Jerzym Stempowskim, nie umiałbym dziś określić, ale był to na pewno jeszcze okres moich studiów, skoro pamiętam także moją radość i jego reakcję, kiedy zobaczyłem go, przyjechawszy jesienią 1936 roku na przepustkę ze szkoły podchorążych w Zegrzu, przy stoliku w kawiarni IPS-u, gdzie zwykł był siadywać. Byłem wtedy w podchorążackim, „wyjściowym” mundurze, a pan Jerzy, witając mnie, z pewnym rozbawieniem powtarzał raz po raz, przeciągając sylaby i delektując się Plautowskim tytułem miles gloriosus…

© Fot. Archiwum Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół
Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego
[…] O wojennych i powojennych losach pana Jerzego musiałem dowiedzieć się względnie wcześnie, chyba wraz z przeciekaniem numerów paryskiej „Kultury”, z którą nawiązał regularną współpracę, publikując w niej teksty pod pseudonimem Paweł Hostowiec. Jego adres w Bernie szwajcarskim, gdzie zamieszkał, otrzymałem chyba od Janka Kotta, którego fascynacja Stempowskim była wciąż ogromna, nawet w okresie urzeczenia ideologią komunistyczną, które zresztą już w okresie przedpaździernikowej odwilży wyraźnie mijało. W każdym razie kiedy na początku roku 1957 dostałem paszport na Zachód i zacząłem planować wyprawę do Francji przez Austrię i Szwajcarię, nawiązałem z panem Jerzym kontakt korespondencyjny i nie tylko ustaliliśmy, że go odwiedzę, ale pomógł mi on wtedy w otrzymaniu wizy szwajcarskiej, niezbyt chętnie udzielanej przybyszom zza żelaznej kurtyny. (zobacz więcej…)
RYSZARD MATUSZEWSKI
Ryszard Matuszewski (1914-2010) – krytyk literacki, eseista, tłumacz, autor podręczników szkolnych literatury współczesnej, szkolny kolega Jana Kotta i Jana Nowaka-Jeziorańskiego, mieszkał w Warszawie.
ZOBACZ CAŁY TEKST RYSZARDA MATUSZEWSKIEGO…
* * *

© Fot. Archiwum Stowarzyszenia Instytut Literacki „Kultura”
Jerzy Stempowski: talizmany niespiesznego przechodnia
Jerzego Stempowskiego już przed wojną otaczała legenda. Po wojnie uległa jeszcze wzmocnieniu. Pozostawał jednak w cieniu. Publikował niewiele. Sam wspominał o niechęci do „czernienia papieru”, jak określał pracę pisarską. A jednocześnie uznawany był za najznakomitszego polskiego eseistę XX wieku. Kim był ów, jak sam się nazywał, „niespieszny przechodzień”, „samotny wędrowiec”?
Pochodził z zamożnej rodziny ziemiańskiej od XVIII wieku osiadłej na Ukrainie, z tej „półtora szlachty”, której najlepsi przedstawiciele dobrze zasłużyli się polskiemu życiu umysłowemu. Jego ojciec, Stanisław, liberalny publicysta, był czołową postacią polskiej masonerii. Jerzy Stempowski chodził do szkół w Warszawie, kontynuował naukę prywatnie i w gimnazjum w Odessie, maturę zdał w 1911 roku w Niemirowie. Studiował w Krakowie, w Monachium, Genewie, Zurychu i Bernie. Już w latach chłopięcych i młodzieńczych zadziwiał niezwykłą erudycją. Żył w kręgu wielu kultur, interesował się wieloma dziedzinami nauki i sztuki. Znał wiele języków. Czy miał jakąś jedną pasję, która nadawałaby kierunek jego pracom i dniom? Chyba nie, starał się precyzyjnie i z dystansem obserwować świat. Z uwagą i sceptycznym uśmiechem analizował tętno życia społecznego i życia umysłowego. Jego postawę dobrze charakteryzuje anegdota, którą sam opowiadał: w jego latach studenckich w Niemczech istniał Kirchensteuer, podatek kościelny; każdy stały mieszkaniec musiał zgłosić wyznanie, na rzecz którego chciał ponosić opłaty. Stempowski zostawił rubrykę niewypełnioną. Został wezwany do urzędu, gdzie nakazano mu udzielenie konkretnej i prawdziwej odpowiedzi. Wpisał: wolterianin. Po latach, przeglądając niemieckie dane statystyczne z tego czasu, przeczytał w rubryce „wyznanie”: wolterianie.

– „Eseje” (Społeczny Isntytut Wydawniczy „Znak”, Kraków 1984),
w opracowaniu Wojciecha Karpińskiego
© Fot. Archiwum Stowarzyszenia Pracowników, Współpracowników i Przyjaciół
Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego
Mógłby pozostać zamożnym erudytą-dyletantem, spędzającym czas na podróżach, na uczonych dysputach. I wojna światowa i rewolucja położyły kres tego typu egzystencjom. Rodzina utraciła majątki. Stempowski wraca ze Szwajcarii do Polski w 1919. Pracuje krótko w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, jako dziennikarz przygląda się obradom Ligi Narodów w Genewie. Później jest korespondentem PAT w Berlinie. W maju 1926 pracuje w Prezydium Rady Ministrów. W 1929 oddala się od rządzącej grupy piłsudczyków. Dostaje posadę w Państwowym Banku Rolnym. Od 1935 wykłada na wydziale reżyserskim w Państwowym Instytucie Sztuki Teatralnej. Uczył samodzielnego odczytywania klasycznych tekstów. W pamięci słuchaczy zachował się jako fascynujący wykładowca.
Pisanie traktował z dystansem, z nieufnością. Może dlatego, że stawiał sobie najwyższe wymagania. Sam wyzna po latach w szkicu O czernieniu papieru, otwierającym jego tom Eseje dla Kassandry: „Wyjście z milczenia, które zdaje się być właściwą postawą myśli, jest pewnego rodzaju odstępstwem od jej ambicji”. Na szczęście zdobywał się na owo odstępstwo, dokonywał „wyjścia z milczenia”. Już przed wojną napisał kilka esejów, które na trwałe weszły do literatury polskiej: Pan Jowialski i jego spadkobiercy, Chimera jako zwierzę pociągowe, Pełnomocnictwa recenzenta. […] (zobacz więcej…)
WOJCIECH KARPIŃSKI
Wojciech Karpiński (ur. 1943) – eseista, historyk literatury, publicysta, od 1982 r. mieszka w Paryżu. Członek redakcji „Zeszytów Literackich”, edytor pierwszego w Polsce wyboru tekstów Jerzego Stempowskiego („Eseje” – wyd. Znak, Kraków 1984).
ZOBACZ CAŁY TEKST WOJCIECHA KARPIŃSKIEGO…
– Warszawa, 5 listopada 2012 r.
© Mariusz Kubik / YouTube
* * *

© Fot. Dieneke Tzaut / Archiwum Andrzeja St. Kowalczyka
Jerzy Stempowski
(1893, Kraków – 1969, Berno)
Jeśli prawdą jest, jak powiada Nicola Chiaromonte, iż „wierność językowi i wolność języka to naczelny obowiązek pisarza”, Stempowski był w pierwszym rzędzie… człowiekiem wyjątkowo obowiązkowym. Nie była to jednak wierność za wszelką cenę, nakazująca traktować ze śmiertelną powagą własne próby i dokonania, gdyż jego pisarska praktyka zdaje się, niejako z drugiej strony, przyświadczać jego własnej opinii, że tylko „prorocy są wielkimi pisarzami”. Prawdziwy pisarz bowiem jest wedle Stempowskiego „potomkiem rybaków, którzy jąkającą się gwarą mówili o sprawach wiekuistych”, czego nie należy traktować dosłownie, gdyż owa „jąkająca się gwara” bywa niejednokrotnie stylistycznie krystalicznie czysta.
Styl Stempowskiego, choć czasami pisarz w osobliwy sposób traktuje słowa, jest przykładem niemal modelowym polszczyzny najwyższych lotów i rejestrów. Nic dziwnego. Stempowski zaczął pisać późno, w wieku 36 lat, blisko tego wieku, który niektórzy wpływowi kabaliści uznawali za odpowiedni do rozpoczęcia właściwych studiów. W jego zdaniu nie ma wielkich wahań, niemal pozbawione jest ono rozterek: można by jego teksty, gdyby nie było wiadome, kiedy i gdzie poszczególne powstawały, układać w dowolne konstelacje, uznając np. wypowiedzi późniejsze za całkiem wczesne realizacje albo odwrotnie, tak równe zdają się być pod względem intelektualnym i stylistycznym.
Co jest „miejscem” Stempowskiego, z którym się całkowicie identyfikował? Jego ojczyzną? Chiaromonte odpowiedziałby, że miejscem najistotniejszym dla pisarza, także dla każdego honnête homme, jest kultura. Sąd ten uzupełnia i komplikuje autor „Chimery jako zwierzęcia pociągowego”, kiedy twierdzi w odniesieniu do sztuki słowa, iż owym miejscem wspólnym, fundamentem i rudymentem. jest dla piszącego… iluzja, gdyż, jak powiadał, „bez iluzji, jakiej ulegali prorocy, mówiący o sprawach najważniejszych, jakie będą, literatura jest mało warta”.
Widać już z tej pobieżnej prezentacji, że w przypadku „niespiesznego przechodnia” mamy do czynienia z talentem wyjątkowym… Mówiąc o Stempowskim najczęściej wspomina się jego „laicką caritas, która przenika całe dzieło”, a także fakt, że ludzie, a nie „idee i dogmaty” są mu najbliżsi. Dalekie jest więc mu pobłażliwe traktowanie ludzi, jak i głoszonych przez nich idei czy prawd. Stempowski nie spoufala się z żadnymi – także z wyznawanymi przez siebie – wartościami, za każdym razem podchodzi do nich z dystansem, który umożliwia osobliwy common sense wsparty na wyostrzonej wrażliwości, ogromnej przenikliwości i zadziwiającej rozległością erudycji. Jest też bez wątpienia człowiekiem niepokornym, przyświadczającym zasadzie „płynięcia pod prąd”. Ten modus operandi to jego modus vivendi. […] (zobacz więcej...)
WOJCIECH SIKORA
Wojciech Sikora (ur. 1956) – działacz opozycji demokratycznej w PRL i na emigracji w Paryżu, wieloketni współpracownik Jerzego Giedroycia, Zofii Hertz i Henryka Giedroycia, od 2010 r. prezes Stowarzyszenia „Instytut Literacki »Kultura«” w Maisons-Laffitte.
ZOBACZ CAŁY TEKST WOJCIECHA SIKORY…
– Lublin, 8 listopada 2012 r.
© Mariusz Kubik / YouTube
* * *

Jerzy Stempowski i Radio Wolna Europa W liście z 6 maja 1961 roku Jerzy Stempowski pisał do Marii Dąbrowskiej: „Nie wiem, czy ma Pani rację, że na emigracji nowości krajowe traktowane są protekcjonalnie. Recenzje w ogóle są piętą achillesową czasopism emigracyjnych. Nowości emigracyjne omawiane są niejako z musu, z poczucia solidarności i zagrożenia istniejących przedsiębiorstw wydawniczych, ale nowości krajowe są stałym przedmiotem rozmów i zainteresowania. Jako recenzent ujemną opinię wyraziłem tylko o Brezie. Podczas pobytu w Maisons-Laffitte większą część czasu spędziłem na czytaniu publikacji krajowych, których tu mi bardzo brak. Teraz dopiero zapoznałem się z takim ciekawym zjawiskiem jak Mrożek. Wszedłem teraz w kombinację z biblioteką RFE w Monachium, która będzie mi przysyłała pięćdziesiąt nowości wydawnictw krajowych, z których dwanaście omówię w ich audycjach. Dotąd robił to Herling-Grudziński, ale mu się ta robota po latach sprzykrzyła i została obecnie rozłożona na cztery osoby”. Taka była geneza radiowych recenzji literackich Stempowskiego […]. Pojawiły się na antenie Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa w połowie roku 1961. W latach następnych nadawane były często (w 1962 – 13, w 1963 – 9), później coraz rzadziej: z 1965 mamy 3 teksty, a z 1966 – żadnego. Ostatnią pozycją było omówienie Gonitwy Marka Nowakowskiego latem 1968 r. Zaskakuje nas wybór, jakiego dokonywał Stempowski wśród nadsyłanych mu nowości. W pierwszej chwili wydaje się zupełnie przypadkowy, a nawet dziwaczny: Grodzieńska obok Hertza, Czajka i Buczkowski, Lem z Putramentem. Układ chronologiczny, tu zachowany, potęguje jeszcze wrażenie osobliwej mieszaniny. Nie przypadek jednak decydował o tych lekturach. W cytowanym liście do Dąbrowskiej Stempowski pisał: „Interesują mnie zwłaszcza debiuty literackie, ale w Bernie niełatwo znaleźć ich ewidencję. Czytam wprawdzie «Nową Kulturę», ale nie wiem, czy to wystarcza. Byłbym Pani bardzo wdzięczny, gdyby przy okazji była Pani łaskawa zwrócić moją uwagę na nowości i debiuty zasługujące Pani zdaniem na omówienie lub będące przedmiotem rozmów w kotach literackich stolicy. Być może w ten sposób uda się ożywić trochę wymianę zdań między obu brzegami naszej rzeki czasu”. Młoda polska proza jest tematem jednej trzeciej zamieszczonych tu recenzji. Debiuty prozatorskie: Iredyński, Wojdowski, Dymny, Brycht, Grynberg, Pilot, Kasprzysiak oraz nieco wcześniejsi debiutanci – Grochowiak, Marek Nowakowski, Bryll. Jerzy Stempowski czytał te książki z zainteresowaniem i oceniał życzliwie i wyrozumiale, czasem z wyraźną sympatią do autorów. Było w tym nie tylko oczekiwanie nowych talentów, obserwowanie stylów i mód literackich, ale duża ciekawość życia w kraju. Ona także miała wpływ na wybór książek. Pisał o tym wprost w recenzji Wspomnień chałturzystki Grodzieńskiej: „Sądząc po sobie myślę, że emigranci przebywający od przeszło dwudziestu lat za granicą czytają powieści krajowe nieco inaczej niż publiczność miejscowa. Czytając chcielibyśmy się przenieść na chwilę do kraju, zobaczyć jakieś fragmenty tamtejszego życia. W stosunku do produkcji literackiej kraju mamy swoją taryfę ulgową. Czytamy mianowicie z zainteresowaniem nie tylko utwory pretendujące do absolutnej oryginalności, jakiej wymaga od literatury polskiej Jan Błoński, ale także utwory mniej ambitne, lecz zawierające fragmenty krajowej rzeczywistości. Zatrzymujemy się nieraz nad szczegółami nieistotnymi dla miejscowych”. „Cenimy więc nie tylko polot wyobraźni, ale również mimesis, zdolność naśladowania, chwytania na gorąco widzianej rzeczywistości”. Oczywiście decydowały też osobiste sympatie Stempowskiego (Kott, Kowalska, Woroszylski) i zainteresowania, jak choćby twórczość Leopolda Buczkowskiego śledzona przez niego uważnie także w paryskiej „Kulturze”. Zaciekawiły go nawet zwierzenia starych i młodszych komunistów (Hempel, Putrament, Wudzki) oraz, – co całkiem zrozumiałe – wspomnienia z dobrze mu znanej międzywojennej Warszawy (Czajka, Mortkowicz-Olczakowa). O sposobie omawiania wybranych książek decydowało naturalnie miejsce ogłoszenia recenzji. Krótki felieton radiowy adresowany do różnorodnej rzeszy słuchaczy musiał mieć charakter popularny. Stempowski doskonale sobie z tym radził. Nie pierwszy raz uprawiał ten gatunek: przed wojną drukował gazetowe felietony w „Głosie Stolicy”, a nawet w „Skarbonie Wiejskiej” adresowanej do ludowego czytelnika. W radiowych recenzjach był raczej powściągliwy w ocenach, zależało mu przede wszystkim na prezentacji książki (nieraz za pomocą obfitych cytatów) i usytuowaniu jej w literackiej tradycji oraz w dotychczasowej twórczości autora. Rzadko wdawał się w polemiki, a uwagi krytyczne ujawniał w sposób dyskretny, czasami lekko ironiczny. Czytelnicy Stempowskiego znajdą w tych felietonach wiele motywów znanych im z jego esejów i listów, choćby uwagi o naturalistach i ich związkach ze współczesną prozą. Można też natrafić, trochę nieoczekiwanie, na komentarz do – wyolbrzymionego przez komentatorów – katastrofizmu Stempowskiego. „Czy republiki – pisał w recenzji książki o Juliuszu Cezarze – które dla tych czy innych względów zrezygnowały z wolności i poddały się władzy dyktatora, będą mogły odzyskać wolność? Machiavelli odpowiada na to pytanie przecząco. Kto zrezygnował z wolności, odzyskać jej nie może, chyba po długim czasie, przy szczególnie sprzyjających okolicznościach. Sąd ten budzi w nas uczucie sprzeciwu. Pesymizm jego wydaje się przesadny”. Radiowe felietony Stempowskiego można zapewne umieścić w ubocznym nurcie jego twórczości. Są jednak świadectwem żywego zainteresowania krajem, jego życiem i literaturą, są dążeniem – jakże wtedy rzadkim i trudnym – do owej „wymiany zdań między obu brzegami naszej rzeki czasu”. I choćby z tego względu zasługują na przypomnienie. […] Fragment „Noty edytorskiej” Jerzego Timoszewicza, do Felietonów dla Radia Wolna Europa Jerzego Stempowskiego (Wydawnictwo Książkowe „Twój Styl”, Warszawa 1995; seria wydawnicza „INTERIM”: „Utwory nieznane”. |
Zobacz także:
24.10.2012 – Instytut Literacki i „Kultura” – historia i teraźniejszość (wolnaeuropa.pl)
10.05.2013 – Nagroda Jana Nowaka-Jeziorańskiego dla Instytutu Literackiego w Paryżu (wolnaeuropa.pl)
19.05.2016 – O Leopoldzie Ungerze w Stowarzyszeniu RWE (wolnaeuropa.pl)
23.06.2016 – Kościół na łamach paryskiej „Kultury” – debata w Stowarzyszeniu RWE (wolnaeuropa.pl)
Mariusz Kubik (oprac.), Jerzy Giedroyc – redaktor paryskiej „Kultury”
.
[ Inne fotogalerie Stowarzyszenia RWE ]
.
#jerzystempowski
#jaroslawklejnocki #piotrkloczowski #marekzaganczyk #janzielinski
#andrzejstanislawkowalczyk #wojciechkarpinski #wojciechsikora
#stowarzyszenierwe #associationrfe #wolnaeuropa #wolnaeuropapl #rwe #jannowakjezioranski #jannowakjeziorański
#mariuszkubik
@wolnaeuropa @wolnaeuropaPL @wolnaeuropa.pl
@jannowakjezioranski @alinaperthgrabowska @maciejmorawski
.
.